Praca z dziećmi czy z osobami starszymi?
Wróciłam, mój komputer również tylko znów coś mnie łapie - jak zimą byłam zdrowa tak teraz w ładne pogody jest gorzej. :p Dziś poruszę inną kwestię ale zaraz zabieram się za kosmetyczny wpis więc jutro na pewno będzie albo zdobienie albo recenzja.
Każdy jako dziecko marzy o tym kim zostanie w przyszłości. Najczęściej ciągle się to zmienia albo na raz chcemy być zarówno lekarzem, prawnikiem, tancerzem, policjantem, astronautą albo strażakiem. Można by wymieniać tyle ile istnieje zawodów na świecie. Sama gdy byłam dzieckiem a to chciałam zostać baletnicą, a to księżniczką ( a co - to marzenie większej części dziewczynek na świecie ;)), dziennikarzem, projektantką mody, pisarką i nauczycielem. Te przynajmniej pamiętam. I tak sobie zostałam nauczycielem...
Czy jest to moja praca marzeń? W sumie do tej pory nie wiem. Lubię pracować z dziećmi - nawet jeśli nie zawsze słuchają, nawet jeśli krzyczą tak głośno że mamy wrażenie, że zaraz pękną nam bębenki albo w złości mówią, że cię nie lubią....by po kilku minutach przytulić się a na twarzy mieć ten rozbrajający serce uśmiech. Serce topnieje gdy mały brzdąc przybiegnie do ciebie ze zerwaną stokrotką albo podaruje swoje arcydzieło - cokolwiek by nim nie było - kilka kresek? A może całkiem nieźle namalowany kotek?
Nie mam stałej pracy, ciągle gdzieś łapię się na kilka miesięcy a to na zastępstwo a to na pół etatu. Mam nadzieję że za jakiś czas w końcu znajdę pracę gdzie będę mieć stabilniejsze zatrudnienie i normalną pensję na dłuższy okres czasu niż 3-4 miesiące. Mam 27 lat a moje CV zaraz będzie miało 4 strony A4 i to pisane wcale niezbyt dużą czcionką. :p Prawdopodobnie gdybym wyjechała do większego miasta byłoby mi łatwiej ale jakoś nie potrafię rozstać się z moją najbliższą rodziną. Choć narzekam na swoje małe miasto to i tak je lubię. Do dużych miast lubię jechać raz na jakiś czas - codzienne życie w wielkim mieście jakoś nie do końca do mnie pasuje, a przynajmniej nie na razie.
Pamiętam, że nie raz i nie dwa przedstawiano mi oferty pracy dla opiekunek w Niemczech, Francji czy Holandii. Zarówno dla osób starszych jak i do dzieci. Mnie jednak zawsze to przerażało - już nawet nie chodzi tyle o język co po prostu bycie samą z dala od domu wśród obcych ludzi mówiących zwykle innym językiem. Choć uczyłam się niemieckiego to nie lubię tego języka, choć uczyłam i wciąż w jakimś stopniu uczę się angielskiego to więcej rozumiem czytając czy próbując pisać bez translatora niż samej powiedzieć. Francuski? Mój poziom to tak kilkuletniego dziecka, które mówi wyłącznie w formie bezosobowej, bez znajomości czasów czy szyku zdań. Dogadać się dogadam (ze słownikiem czy translatorem) ale nie na tyle by naprawdę umieć język.
W dodatku nigdy nie chciałam pracować przy osobach starszych. Gdyby tak było zamiast pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej wybrałabym coś innego. Oczywiście jest spora grupa ludzi starszych (mówię tu tak o wieku powyżej 70 lat) którzy sami załatwią swoje sprawy higieniczne i często taka opiekunka jest bardziej jako osoba towarzysząca - do ugotowania posiłku, towarzyszenia przy spacerach, posprzątania domu, zrobieniu zakupów czy przeczytaniu książki. Ale są i tacy którym trzeba w tym pomóc - ja wiem, że się do tego nie nadaję, ale znam osoby które znów nie wyobrażają sobie pracy z dziećmi i wolą opiekę nad starszymi ludźmi.
A kim Ty jesteś? czy był okres w Twoim życiu gdy myślałaś/myślałeś o wyjeździe za granice w roli opiekunki/opiekuna?
_________________________________________
Wpis sponsorowany zgodny z etyką blogvertisingu.
Wpis sponsorowany zgodny z etyką blogvertisingu.