W Strefie Azji: Książka Sekrety urody Koreanek i jej wpływ na moją pielęgnację cery
안녕'annyeong !
Czyli po prostu "cześć" w języku koreańskim. Tym słowem i dzisiejszym wpisem rozpoczynam na blogu nową, mam nadzieję ciekawą, serię W Strefie Azji.
Jeśli chodzi o samą serię wpisów to skupię się na różnych dziedzinach - jeśli testowałam jakiś azjatycki kosmetyk (niekoniecznie koreański czy japoński, Azja jest znacznie większa ;)) to pojawi się jego recenzja, jeśli znajdę jakiś ciekawy sposób dbania o urodę który u mnie zadziałał również o nim napiszę. Może o jakichś gadżetach, na pewno o filmach/dramach które obejrzałam (nie pojedynczo ale np. po kilka dotyczących danej tematyki) i...wszystkim co mi przyjdzie do głowy. :) Manicure albo makijaż inspirowany wschodem? Myślę, że spokojnie mogę je wówczas podpiąć pod serię.
Dzisiejszy wpis będzie zawierał sporo zdjęć i trochę tekstu. ;) Recenzja książki - czas start!
Od kiedy książka pojawiła się w social mediach - zapragnęłam jej. Któregoś razu byłam nawet w księgarni gdzie je mieli i już niemal ją kupiłam...ale wstrzymałam się i cóż kilka dni później udało mi się ją wygrać. ;) Od tamtego czasu minęło kilka dobrych miesięcy a ja stopniowo wprowadzam zmiany do swojej pielęgnacji. Czy książka mi w czymś pomogła? Czy warto ją kupić?
Do gustu przypadł mi design książki - proste delikatne kolory, wygodna w czytaniu czcionka, ciekawe małe i większe ilustracje, eko-papier. I choć książka ma aż 224 strony to czyta się ją niezwykle szybko i przyjemnie.
Autorką książki jest Charlotte Cho, która urodziła się w Kalifornii, w Ameryce. Po studiach wyjechała do Korei Południowej, która sprawiła, że zaczęła inaczej spostrzegać siebie i swoją cerę. Jest też właścicielką sklepu Soko Glam.
W Europie, ale nie tylko, na ogół na skórę patrzy się przez perspektywę jej problemów: zmarszczek czy niedoskonałości. Co robi przeciętna Polka gdy na skórze pojawiają się jej wypryski? Tuszuje wszystko kolejnymi warstwami makijażu na ogół zapominając o najważniejszym: odpowiedniej pielęgnacji.
Nie jestem wyjątkiem ponieważ bardzo długo trwało nim poznałam swoją cerę, co jej odpowiada, a co bardzo szkodzi - nadal popełniam błędy, ale jestem zdecydowanie bardziej świadoma w kwestiach pielęgnacji i kosmetyków do twarzy.
Charlotte w swej książce ponadto udowadnia że Koreanki swoje idealne cery zawdzięczają nie dobrym genom (choć wiadomo jakiś wpływ też mają) a właściwej pielęgnacji.
OCZYSZCZAJ - ZŁUSZCZAJ - NAWILŻAJ - REGENERUJ - LŚNIJ !
Część osób po prostu zaczyna zmieniać pielęgnację na bardziej azjatycką - bo spora część Azjatek ma przecież takie ładne cery - zwłaszcza te pokazywane w telewizji czy na okładkach gazet. Skąd u mnie próba zmiany pielęgnacji?
Nie od dziś jestem zafascynowana Azją - przez długi okres czasu chciałam zwiedzić Japonię, obecnie chciałabym zwiedzić również Koreę Płd. Od mniej więcej dwóch lat (choć oglądałam też wcześniej, ale raczej epizodycznie) wciągnęłam się w oglądanie azjatyckich dram - głównie koreańskich, choć obejrzałam też kilka chińskich, japońskich, tajwańskich czy tajlandzkich. I to właśnie dzięki nim zauważyłam coś ciekawego - większość bohaterów (pomijając staruszków) ma naprawdę ładne, zadbane cery. I to nie tylko kobiety!
I właśnie to sprawiło, że zapragnęłam dowiedzieć się czegoś o azjatyckim sposobie pielęgnacji cery. A ta książka sprawiła że nie tylko zaczerpnęłam wiedzy ale i postanowiłam coś zmienić.
Książkę podzielono na 11 rozdziałów. Każdy z nich napisany jest lekkim piórem - nie znajdziecie tutaj suchych faktów - wszystko jest doprawione szczyptą humoru i opisane w taki sposób, że każdy zrozumie o co chodzi autorce, co oznacza że wcale nie musisz znać Azji by zrozumieć sposoby pielęgnacji według Koreanek.
Charlotte w swojej książce tak naprawdę wszystko opisuje bazując na swoich doświadczeniach i zebranej wiedzy. Jako nastolatka nie miała idealnej cery, lubiła się opalać (bo było to modne i nadal jest) i nie przykładała większej wagi do dbania o cerę choć wydawało jej się, że ma wręcz obsesję na punkcie dbania o urodę. Gdy zamieszkała w Seulu - zrozumiała jak bardzo się myliła. ;)
Kiedy myślimy o skórze - myślimy o problemach. Gdy pojawi się pryszcz - zastanawiamy się jak go szybko usunąć. Walczymy z trądzikiem i zmarszczkami. A tak naprawdę nie o to chodzi - nie o walkę z naszą skórą. Powinniśmy ją pokochać - pielęgnacja skóry nie powinna być przykrym obowiązkiem a zabawą.
"...kupiłam buteleczkę jaskrawopomarańczowego żelu do mycia twarz, którego używały moje koleżanki. Wiedziałyśmy, że jest dobry, bo skóra po jego użyciu była tak napięta i sucha, że uśmiechanie się niemal bolało..."
"Jeśli szczypie, to na pewno działa"
"Lenistwo również przyczyniło się do mojej nonszalancji. Czemu mam się zadręczać stanem swojej cery...skoro mogę użyć korektora, podkładu w płynie i kompaktu, żeby zamaskować niedoskonałości?"
Brzmi znajomo?
"To, jak wygląda twoja cera i jak ją odczuwasz, jest najważniejsze. W Korei dbanie o skórę nie sprowadza się do stosowania kosmetyków".
"Zamiast zamaskowywać niedoskonałości skóry kosmetykami do makijażu i korektorami przeciw wypryskom, Koreanki skupiają się na stosowaniu produktów pielęgnacyjnych, które działają na źródło problemu i zapobiegają jego powstawaniu. Poleganie wyłącznie na kosmetykach do makijażu sprawia, że wygląda się nienaturalnie, i jest jedynie tymczasowym rozwiązaniem długofalowego problemu".
Kosmetyki są ważne - bo bez nich nie ma pielęgnacji. Ale nie one są najważniejsze. Warto spróbować poznać swoją skórę - łatwiej później o nią zadbać.
Tak samo jest z makijażem - upiększa, ale jeśli nasza skóra jest pełna niedoskonałości, jest przesuszona, szara i zmęczona - makijaż wygląda wtedy jak maska albo jak szpachla jak mawiają niektórzy. Zamiast podkreślić walory naszej urody - sprawia że wyglądamy komicznie i tylko bardziej podkreślamy mankamenty naszej urody.
Co ciekawe w Korei dbać o cerę uczone są już małe dzieci (obu płci) - nim zaczną martwić się niedoskonałościami skóry zawczasu uczone są tego jak oczyszczać, złuszczać, nawilżać i stosować filtry przeciwsłoneczne. Nie tak jak u nas: o myciu zębów czy rąk - tam dzieci uczone są również tego czego w Polsce uczy się przeciętna nastolatka, młoda kobieta.
Co ważne - nie chodzi tylko o używanie kosmetyków w byle jaki sposób. Kolejność nakładania kosmetyków ma znaczenie. Najpierw powinno używać się kosmetyków o najlżejszej konsystencji by na koniec potraktować skórę czymś cięższym o bogatej, gęściejszej formule.
Na Zachodzie dążymy bardziej do matowej cery, Koreanki zaś dążą do świetlistej, jędrnej skóry. Warto jednak zaznaczyć, że świetlista cera nie jest tutaj synonimem tłustej. Chodzi o świeży wygląd a nie nadmierne błyszczenie.
W książce znajdziemy wiele ramek z tzw. #sekretsoko - to przydatne krótkie informacje. Grafiki w książce są proste ale wymowne i łatwo je zapamiętać.
Znajdziemy tam rady o tym jak nakładać dany kosmetyk, np. maseczkę w płacie. O tym jak oczyszczać czy nawilżać twarz. I jak ważne jest stosowanie filtrów w kremach.
Być może to co teraz napiszę może być dla większości normalną sprawą, ale mycie twarzy nie tylko pomaga cerze by była mniej narażona od niedoskonałości, ale również chroni przed starzeniem. Oczywiście chodzi o dokładne i umiejętne mycie twarzy. Zanieczyszczone środowisko, stres to wszystko wpływa na wygląd naszej cery.
Umycie twarzy wodą i wytarcie jej ręcznikiem jest niczym - skóra po całym dniu przebywania na zewnątrz czy w pomieszczeniach wymaga porządnego oczyszczenia. Skóra łatwo zbiera brudy ze środowiska i dlatego też gdy wychodzę z domu lubię mieć na twarzy choćby sam puder. Gdy wychodziłam z domu bez ani grama makijażu zawsze łatwiej łapałam różnego rodzaju "bakterie" odpowiedzialne za rozwijanie się nieprzyjaciół typu pryszcze czy inne wyskakujące ustrojstwa.
Koreański rytuał pielęgnacji cery w 10 krokach
- Kosmetyk do demakijażu i olejek myjący - po pierwsze należy usunąć makijaż oczu i ust, najtrudniejszy jest tusz do rzęs, matowe pomadki czy tinty. Najlepiej przyłożyć na chwilę do powieki płatek kosmetyczny nasączony płynem, czy to dwufazowym czy emulsją do zmywania makijażu. To samo robimy ze szminką, jeśli nam pozostała na ustach. Następnie przechodzimy do pierwszego oczyszczania - olejku myjącego. Można używać naturalnych olejków, choć lepsze są te myjące (olejki zmywające makijaż), gdyż emulgują i łatwiej jest je zmyć z twarzy. [codziennie]
- Drugie oczyszczanie: kosmetyk na bazie wody - po użyciu olejku myjącego dobrze jest użyć żelu bądź pianki do mycia twarzy - w zależności od tego co wolimy lub co mamy pod ręka. Warto podczas pierwszego i drugiego oczyszczania masować twarz delikatnymi ruchami by poprawić krążenie. [codziennie]
- Kosmetyk złuszczający - peeling pomaga rozbić drobinki brudu w zatkanych porach oraz ściera martwy naskórek co jednocześnie sprawia, że skóra jest jaśniejsza a pozostałe kosmetyki lepiej się wchłaniają. Do wyboru mamy różnego rodzaju peelingi - trzeba je dobrać do rodzaju swojej cery. [1-2 razy w tygodniu]
- Tonik - choć oczyszczaliśmy już twarz to tonikiem ponownie ją oczyszczamy....ale co jest ważne. Tonik przywraca skórze odpowiednie pH skóry. [codziennie]
- Esencja - serce koreańskiego rytuału pielęgnacyjnego. Doskonale nawilża i wspomaga procesy komórkowe zachodzące w skórze. [codziennie] Co ciekawe można stosować ja także na włosy i wiele Koreanek używa jej nie tylko do twarzy, ale i włosów dzięki czemu ich włosy są bardziej błyszczące i miękkie.
- Ampułki, koncentraty i serum - stosuje się je na konkretne problemy skórne. [codziennie]
- Maseczka w płacie - powinno nakładać się je 2 razy w tygodniu jednakże nie oszukujmy się ceny maseczek w płacie w Polsce nie są aż tak tanie. sama stosuję je tylko od czasu do czasu.
- Krem pod oczy - regularne stosowanie dobrego kremu pod oczy może powstrzymać powstawanie cieni, opuchlizny czy kurzych łapek. [codziennie]
- Kosmetyk nawilżający - prawdopodobnie najgęstszy produkt jaki nałożysz na twarz, dlatego stosuje się go na końcu i zwykle wieczorem. Raz w tygodniu można krem zastąpić całonocną maseczka by nawilżyć ją jeszcze intensywniej. [codziennie wieczorem]
- Emulsja z filtrem przeciwsłonecznym - prawidłowo powinno nakładać się go kilkakrotnie, zwłaszcza latem. Oczywiście, gdy mamy nałożony makijaż jest to raczej niewykonalne. ;) Emulsja z filtrem jest ważna choćby z tego względu, że opóźnia procesy starzenia się skóry. Jeśli jesteśmy po chemicznych zabiegach złuszczających albo po laserach jest to nawet jeszcze ważniejsze (inaczej możemy poparzyć skórę). Tak, nawet w pochmurne dni. [codziennie rano]
Wydaje Ci się, że tych kroków jest za dużo i na pewno zajmuje to wiele czasu? Wcale nie - cały rytuał potrafi zająć dziennie 20 minut: 10 rano i 10 minut wieczorem. To wcale nie tak dużo.
I wcale nie musisz od razu kupować wyłącznie azjatyckich kosmetyków - na polskim rynku znajdziesz sporo tańszych zamienników, bo nie oszukujmy się, azjatyckie kosmetyki są zwykle w Polsce droższe, ale w końcu wpływa na to wiele czynników (jak choćby cło).
Ważne jest znalezienie kosmetyków odpowiednich do naszego typu cery. Jeśli masz tłustą lub mieszaną stosowanie kosmetyków wysuszających tylko pogorszy jej stan. Nawilżanie jest najważniejsze i nie jest ważne jaki masz typ cery.
Jednak nie tylko kosmetyki są ważne i nasz sposób pielęgnacji cery. Nasz tryb życia również odbija się na wyglądzie skóry twarzy.
No dobrze, ale czy książka w czymś mi pomogła? Choć ładnie napisana, krótko i na temat nie sprawi od razu, że moja cera się zmieni.
Ale pomogła mi w ułożeniu mojego własnego planu pielęgnacji i gdyby nie wpadka z tabletkami na włosy moja cera w tym momencie byłaby jeszcze w lepszym stanie.
Zaczynałam z przesuszoną, pełną niedoskonałości cerą. Och nadal nie jest idealnie, o nie, ale jest zdecydowanie lepiej. Skóra jest gładsza w dotyku, bardziej miękka, niedoskonałości pojawiają się rzadziej a chwilowo największym moim problemem jest nierówny koloryt i rozszerzone (głęboko zanieczyszczone, niestety) pory.
Jak wygląda mój rytuał dbania o cerę z poziomu używania kosmetyków?
1) Usuwanie makijażu oczu i ust (jeśli miałam pomalowane czymś mocniejszym niż błyszczykiem bądź zwykła pomadką) za pomocą płynów dwufazowych, płynów do demakijażu. Wtedy też delikatnie przecieram twarz płatkiem kosmetycznym by zmyć choć trochę podkładu, zwłaszcza gdy był to podkład płynny. Obecnie używam Garniera na bazie oleju arganowego bądź emulsji Emolium.
2) Olejek myjący bądź azjatycka pianka do mycia twarzy - te azjatyckie różnią się od naszych gdyż głębiej wnikają i na początku przypominają żel do mycia. Posiadam olejek Kolastyny i piankę od Skin79.
3) Żel lub pianka do mycia twarzy - używam zamiennie, w zależności od tego który wpadnie mi akurat pod rękę. Na chwilę obecną używam żelu peelingującego Yves Rocher, pure system bądź pianki Iwostin. W dni bez makijażu, gdy siedzę w domu pomijam krok 2 i stosuje od razu krok 3.
4) Peeling - używam 2 razy w tygodniu, częściej tylko wtedy gdy widzę potrzebę. Na chwilę obecną jest to enzymatyczny Lirene (stara wersja, mam już końcówkę) i z drobinkami pasta z Ziaji.
5) Tonik - czasem pomimo dobrego oczyszczania gdzieś jeszcze na płatku znajdę trochę nieczystości. Obecnie używam wody różanej Make Me Bio oraz toniku od Sylveco, hibiskusowego. Sylveco wieczorem, wodę różaną rano.
6) Serum / toner /aloes w żelu - co prawda posiadam serum (matujące) ale nie jestem z niego zadowolona przez co nie stosuje go już codziennie i jeśli już to tylko rano, pod makijaż. Toner jest pewnym rodzajem toniku, ale do wklepania w twarz (można też używać jak toniku, choć ja wolę wklepać). Posiadam końcówkę od Skin79 ze śluzem ślimaka, który już nie jest dostępny. Natomiast aloes w żelu (posiadam obecnie 92% marki Skin79) jest genialny do wszystkiego, nie tylko do cery. Szybko się wchłania i pomaga w nawilżeniu. :)
7) Maseczki w płacie - od czasu do czasu, gdy jakąś kupię. W Polsce niestety nie należą do najtańszych i mnie na pewno nie stać by stosować je co drugi-trzeci dzień. Ale za to są świetne i genialnie pomagają się zrelaksować. :) Zamiast nich stosuję zwykłe maseczki, np. te z saszetek bądź maseczki z glinki.
8) Krem pod oczy - kiedyś nie używałam wcale albo sporadycznie. I pewnie dlatego przez długi okres czasu moja skóra wokół oczu była za sucha, choć aż tak źle nie wyglądała. ;) Obecnie stosuję nowy dla mnie krem od Make Me Bio i niedługo o nim poczytacie. ;)
9) Nawilżanie - krem do twarzy albo olejek do twarzy. Obecnie używam olejku arganowego (zostało mi odrobinę) i z czarnuszki (od niedawna).
10) SPF - staram się być systematyczna choć nie zawsze mi wyjdzie. Ale i tak jest w tej kwestii znacznie lepiej niż jeszcze rok temu. :)
11) Nowa metoda w pozbywaniu się niedoskonałości - dopiero zaczęłam ją stosować więc ciężko mi się o niej wypowiedzieć. Chodzi o to aby po oczyszczeniu i tonizowaniu twarzy, czyli po 5 punkcie użyć olejku z drzewa herbacianego. Jak? Na płatek kosmetyczny nalewamy trochę toniku/micela/emulsji i 1-2 krople olejku z drzewa herbacianego i "przemywamy" nim twarz. Po kilku minutach można nakładać krem pod oczy czy krem do twarzy. Tylko do stosowania wieczorem. Jestem w fazie testowania tej metody.
Na pewno chciałabym wypróbować esencję - jest jednak ich tyle że na chwilę obecną sama nie wiem którą powinnam kupić. :D Przy najbliższych azjatyckich zakupach jednak na pewno dorzucę jakąś do koszyka. :)
Teoretycznie wydaje się, że jest tego dużo, o wiele za dużo - ale dzięki temu planowi widzę znaczną poprawę stanu cery. I zamierzam nadal stosować się do 10 kroków. Z czasem na pewno niektóre kosmetyki wymienię, tym bardziej że jeśli chodzi o te azjatyckie to zbyt długo nie ma ich na rynku, gdyż tamtejsze firmy kosmetyczne wciąż wymyślają coś nowego - z tego też powodu nie jest dobrze przyzwyczaić sie do danego kosmetyku bo...za chwile już go nie ma. ;)
Co ważne - obecnie zmywanie makijażu czy nakładanie kremów nie jest już dla mnie przykrym obowiązkiem. To taka chwila tylko dla mnie - krótki relaks dla duchy i skóry. :)
Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki i powolnego wprowadzania niektórych rad. Na pewno zmieniła moje myślenie i sposób spostrzegania swojej własnej skóry.
Kto miał okazję czytać tę książkę? Czy również wprowadził porady z książki?