Przepoczwarzam się, czyli czarna maska peel-off usuwająca zaskórniki | CNDirect

Cześć! Dziś napiszę kilka słów o pewnej czarnej masce. Z racji tego że używam jej dosyć krótko to nie będzie to pełna recenzja, tylko takie pierwsze spostrzeżenia.


Maseczka pochodzi ze sklepu CNDirect i użyłam jej do tej pory 3 razy - z tego typu produktami nie należy przesadzać, jak zresztą ze wszystkim tego typu. ;)



Wiele osób wzbrania się przed używaniem takich produktów, ale postanowiłam zaryzykować. Używałam już kilku maseczek peel-off dostępnych z naszych drogeriach, ale czarnej jeszcze nigdy nie miałam.


Problem w tym, że jedyne co rozszyfrujemy z opakowania to nazwa produktu i adres. Ale bazując na adresie zaciekawiła mnie nazwa Korea Missha Group Holding Limited i tak dotarłam do źródła, które powiedziało, iż jest to producent kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Wtedy skojarzyłam, że przecież troszkę o tej marce czytałam. Wpisałam wtedy w google "Missha black mask" i znalazłam ich czarne maseczki z glinki w takiej postaci jak ta którą dziś opisuję. Opakowanie jest trochę inne, ale zastanawiam się czy to nie jest to samo, tylko po prostu wypuszczone pod inną nazwą i sprzedawane taniej. Ciężko powiedzieć.


Produkt przybył do mnie zapakowany w czarne kartonowe pudełeczko oraz dodatkowo była na nim folia (ale że przylepiło się do niej za dużo heksów które mi się rozsypały to wyrzuciłam ją ;)). Sama maseczka znajduje się w plastikowej czarnej tubie. Nie jest zbyt miękka ale nie jest też twarda - dobrze dozuje się produkt za jej pomocą. Otworek był dodatkowo zabezpieczony aby nic w drodze nie wyciekło.


Maska ma lejącą się, ale nie rzadką konsystencję. Jest totalnie czarna. ;) Wygląda się w niej dosyć zabawnie. Niestety nie wiem jaki ma skład (ktoś zna koreański? bo to chyba ten język) - wiem jedynie, że ma usuwać zaskórniki, wągry.
Pojemność: 60g.


Przy pierwszym nałożeniu miałam mały problem z łzami. Niestety oczy zaczęły mnie szczypać więc siedziałam z zamkniętymi oczami aż zatchnęła całkowicie (trwało to ok. 10 minut). Co dziwne, za drugim razem nic się już nie stało - nic mi nie łzawiło. Za trzecim razem też już nie, więc nie do końca jestem pewna czy to wina maski czy jakiegoś innego czynnika.

Dobrze jest przed jej nałożeniem nałożyć na twarz gorący ręcznik, aby pory się otworzyły. nakładanie nie jest problematyczne - palce jednak były czarne, ale szybko się domyły.

Jeśli chodzi o ściąganie maseczki...jeśli tak jak ja macie sporo meszku na twarzy to może ona trochę włosów wyrwać (dobrze na wąsik ;)). Trzeba uważać na brwi. ;) Nie nakładałam jej na całą twarz, przy następnych razach jeszcze inaczej niż na zdjęciu poniżej.
Usuwa zaskórniki, choć nie usunie wszystkich. Wiadomo. Twarz była po jej użyciu lekko zaczerwieniona (po ściąganiu), ale olejek (bądź krem nawilżający) wystarczy by ją uspokoić.
Jestem ciekawa jak sprawi się pod dłuższym stosowaniu, ale na chwilę obecną jestem całkiem zadowolona.


Obecnie można kupić ją na promocji (całkiem sporej) pod tym linkiem - KLIK.

Korzystacie z takich produktów? Czy balibyście się ponieważ nie ma podanego po "naszemu" składu?

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz