Cienie KOBO (130, 204, 205, 206, 208, 209). Recenzja i swatche
Cześć! :) Jak wam mija tydzień? ;) Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć troszkę o cieniach KOBO, które są do kupienia Drogeriach Natura. W swoich zbiorach posiadam ich dokładnie sześć. I wszystkie kupiłam na jakichś promocjach. ;) Podobały mi się od dawna, zwłaszcza kilka odcieni i właściwie udało mi się je kupić. :) Choć jeszcze kilka z nich wygląda zachęcająco. ;)
Pięć z cieni posiadam w plastikowych "kartonikach" zaś jeden jest w tradycyjnym opakowaniu. Będę chciała przenieść je do palety magnetycznej, ale najpierw muszę takową wykonać. ;)
Od dawna strasznie podobał mi się odcień 206 Copper, 208 Bronze oraz 209 Aubergine. I nie zawiodłam się, bo są naprawdę piękne. 205 Golden rose odrobinę przypomina Copper, ale jest bardziej różowy niż miedziany. Na 204 Party pink skusiłam się...bo kolor jest taki dziewczęcy. ^ ^ A 130 Gold, czyli lekkie szampańskie złotko to zawsze fajny dodatek. :)
Cienie KOBO Professional to jak zapewne wiecie - nasz polski produkt. I jeśli chodzi o cienie, to są naprawdę warte uwagi.
Profesjonalna formuła zapewnia znakomite przyleganie do powieki i wysoką trwałość.Średnica: 2,6 cm
Niezwykle trwały, intensywny i wyrazisty kolor oraz piękny, metaliczny połysk. Metaliczny połysk nie dotyczy wszystkich cieni. ;) Bogata formuła zawiera korzystne dla skóry makro i mikroelementy. Cienie można stosować na sucho i mokro w zależności od pożądanej intensywności makijażu. Aplikacja cieni przy pomocy twardej pacynki.
Waga: 2 g
Cena: 9,99 zł (za "zapas" do komponowania własnej paletki) i 17,99 zł (za normalne opakowanie). Na promocjach taniej. ;)
Wybór kolorów jest całkiem niezły. Ostatnio doszły nawet neonowe maty. Mnie jednak interesowały metaliczne cienie, które będą idealne do makijażu imprezowego, weselnego, z błyskiem. na co dzień też się nadadzą, zwłaszcza gdy użyjemy ich na sucho.
A możemy ich używać właśnie na dwa sposoby. Na sucho i na mokro. na sucho każdy rozumie co to znaczy. ;) Jeśli zaś chodzi o aplikacje na mokro to możemy użyć wody termalnej lub preparatów do tego stworzonych. Choćby słynny Duraline z Inglota. Ale z tego co się orientuję również Makeup Revolution ma podobny kosmetyk i chyba nasza Polska Vipera.
Jeśli chodzi o aplikację to najlepiej sprawdzą się pędzle syntetyczne ze zbitym włosiem, a nawet pacynki. Większy obszar można nałożyć palcem. ;)
Bardzo dobrze się blendują, czyli rozcierają, ale potrafią też przy tej czynności zniknąć więc trzeba uważać. jednak efekt jaki dają na oku jest przepiękny.
To jak odbijają światło, to jak długo trzymają się powieki, nawet tak tłustej jak moja - wynagradza mi blendowanie.
Kolory jakie wybrałam są dosyć uniwersalne.
Aubergine, czyli oberżyna/bakłażan to piękny ciemny fiolet ze stalowym podtonem. W zależności od światła raz jest bardziej fioletowy, raz bardziej stalowy.
Bronze to piękny średni brąz i jest to zdecydowanie ciepły odcień.
Copper to przepiękna miedź. takiego cienia szukałam i wreszcie go mam. :) Teraz szukam takiego lakieru. ;)
Golden rose to róż opalizujący na złoto. Róż jest jednak mniej intensywny jak np. Party pink i wygląda bardzo elegancko, wręcz. Wydaje mi się, że będzie pięknie wyglądał z każdym kolorem oczu. :)
Party pink to boski średni róż. Nie jest wyblakły, ale nie jest też zbyt ciemny. Nie każdemu przypadnie do gustu, bo jest wyrazisty, cukierkowy ale..och. <3 Dla mnie wygląda pięknie i przy odpowiedniej oprawie wcale nie będzie wyglądać tandetnie. :)
Gold...to szampańskie złotko. Nie jest już tak metaliczny jak pozostałe, ale daje piękny opalizujący efekt.
Jeśli chodzi o samą formułę cieni to są one dobrze napigmentowane, wręcz bardzo dobrze, nawet nienałożone na bazę wyglądają świetnie. Są takie jakby...kremowe? Nie umiem tego opisać tak jakbym chciała. Jak wiecie nie jestem żadną wizażystką tylko zwykłą amatorką i tak naprawdę wciąż i wciąż się uczę. ;)
Takiej formuły cieni jeszcze jednak nie posiadałam i jestem nimi zachwycona. Podobają mi się jeszcze Raspberry pink, Blueberry violet oraz 3 zielenie (Turquoise, Green pistacio i Green forest). ;) Brakuje mi jednak wśród tych cieni takiego prawdziwie ciemnego brązu a może nawet czerni.
Ze swojej strony mogę polecić te cienie każdemu. Po tym jak sama długo się przed nimi broniłam i w końcu jednak uległam ;) jestem bardzo zadowolona i na pewno będę chciała dokupić te, które jeszcze mi się podobają.
Na koniec kolaż makijażu, który już wam pokazywałam TUTAJ. Na pewno będę chciała namalować makijaż gdzie główną rolę odegra Party pink, ale jeszcze nad nim myślę. Coby nie wyszło kiczowato. ;) A jak się uda czasowo (bo nawet siedząc w domu i nie pracując jakoś czasu czasem brakuje ;)) to może nawet jakiś tutorial, bo na razie to tylko ten z kreską się pojawił.
Wow! Fajna pigmentacja!
OdpowiedzUsuńJest na pewno inna niż przy większości cieni :)
UsuńBardzo lubię cienie Kobo i często po nie sięgam :) A Party pink połącz z jakimś mocno zgaszonym satynowym/matowym fioletem ( nawet takim lekkim bakłażanem wpadającym w brąz) , powinno wyjść genialnie :)
OdpowiedzUsuńMyślałam właśnie o jakimś przydymionym fiolecie ;) Muszę poszukać w swoich cieniach i coś pokombinować. Genialnie też wygląda na dolnej powiece choć nie zawsze ją maluję ;)
Usuń205 i 204 to moje kolory. Lubię cienie kobo i na pewno kupię kolejne odcienie ;)
OdpowiedzUsuńPiękne są ^ ^
UsuńTeż będę chciała w inne się jeszcze zaopatrzyć ;)
Przepiękne są te kolory. Każdy z nich jest wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mają w sobie to coś ^ ^
Usuń