AA Ultra Nawilżanie: czy polubiłam się z triem do twarzy?

Witam nocne marki. ;) Dziś recenzja zbiorcza trzech produktów do twarzy od marki AA. Kosmetyki te otrzymałam na drugim łódzkim spotkaniu blogerskim.


W skład zestawu jaki otrzymałyśmy znalazły się trzy kosmetyki z serii Ultra Nawilżanie: krem intensywnie nawilżający z filtrami, starter nawilżający pod makijaż oraz odżywczy płyn micelarny do demakijażu. I już teraz mogę wam napisać, że dwa z nich stały się moimi ulubieńcami. :)


Na początek słów kilka o samej serii. Jest to według marki innowacyjna linia kosmetyków, w które wykorzystano odkrycie Laboratorium Inżynierii Cząsteczek oraz dobroczynne działanie składników odpowiadających na potrzeby osób pragnących zapewnić swej cerze optymalny poziom nawilżenia. Receptury serii oparte są na unikalnym połączeniu wyselekcjonowanych składników aktywnie odżywczych, zapobiegających przesuszeniu i niwelujących nieprzyjemne uczucie "ściągania" z wieloskładnikowym mikrolipidowym systemem MLS, który chroni skórę przed utratą nawilżenia oraz wpływem czynników zewnętrznych. (informacje z kartonika)
Micro Lipid System, czyli MLS to przełomowe odkrycie potwierdzające kluczową rolę mikrosfer lipidowych w procesie kompleksowej ochrony skóry pozwoliło marce opracować rewolucyjne receptury z mikrolipidowym systemem MLS.
Ponadto, kosmetyki marki AA są testowane pod kątem dermatologicznym i alergologicznym i nadają się dla skóry wrażliwej, skłonnej do alergii. 
0% alergenów, parabenów i barwników

Powinnam jeszcze wspomnieć iż istnieje przekonanie, że kosmetyki nawilżające są tylko dla skóry suchej a cery mieszane (jak moja) powinny stosować wyłącznie te matujące. Nic bardziej mylnego!
Cera mieszana jak wskazuje sama nazwa jest na ogół w strefie T mocno przetłuszczająca się a reszta twarzy jest zwykle sucha - jak w moim przypadku. Najlepiej byłoby stosować dwa kremy: matujący na strefę T i nawilżający na resztę twarzy, ale komu chce się rano marnować tyle czasu? Mnie na pewno nie, kiedy na makijaż (raczej pełny) mam mniej niż 20 minut.
Szczerze mówiąc to zawsze miałam w kosmetyczce dwa kremy (od czasu jak zaczęłam je stosować i kupować je za własne pieniążki): matujący i nawilżający i stosowałam je zamiennie. Teraz też często tak robię. Choć zimą czy latem częściej stosuję kremy nawilżające a jeśli nos bardziej się świeci to go przypudrowuję i tyle. ;)



Na pierwszy ogień idzie płyn micelarny. Jest to dokładnie odżywczy płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu. Według producenta ma: doskonale oczyszczać, optymalnie nawilżać, zapobiegać przesuszeniu oraz działać odżywczo. A jak jest w rzeczywistości?
Oczyszczanie: tutaj radzi sobie całkiem nieźle i daje radę nawet z wodoodpornymi kosmetykami (choć takich super-hiper wodoodpornych nie posiadam) typu podkład Revlon CS czy maskara od Essence. Na pewno produkt nie powoduje lepkości na twarzy co można zauważyć w niektórych płynach micelarnych.
Nawilżanie: w sumie ciężko mi powiedzieć jak to jest z nawilżaniem w tego typu produktach. Na pewno nie czuję ściągnięcia cery, a po demakijażu skóra jest całkiem miła w dotyku, choć dodatkowo zawsze jeszcze zmywam resztki makijażu żelem lub peelingiem a na koniec stosuję zwykle jeszcze tonik.
Zapobieganie przesuszaniu: nie czuję aby skóra była przesuszona, choć chwilowo mam dziwną cerę, ale to prawdopodobnie przez to, że leciutko się złuszcza.
Działanie odżywcze: na pewno czuć, że skóra jest miękka w dotyku, choć akurat moja nigdy nie była jakaś mocno szorstka czy chropowata (nawet w okresie gdy miałam mocny wysyp niespodzianek trądziku młodzieńczego).
Podobno po zastosowaniu płynu nie trzeba już myć twarzy. Ja to robię, bo moja cera uwielbia się jednak zapychać, więc wieczorem zawsze dobrze ją oczyszczam.

Cena: ok. 10-15 zł



Płyn ma wodnistą konsystencję i prawie, że nie ma zapachu, który zresztą ciężko określić czym pachnie. jak i cała ta seria. Wodą? O ile woda może pachnieć. ;)
Jest wydajny. Po niemal dwóch miesiącach codziennego stosowania zostało mi jeszcze pół opakowania. A działanie też jest takie jak być powinno, czyli przede wszystkim zmywa, a przy tym nie podrażnia okolicy oczu. Jak dla mnie jeden z lepszych miceli, jakie do tej pory używałam. :)


Ze starterem pod makijaż spotykam się pierwszy raz. Bazy pod makijaż znam, ale ten produkt jest nieco inny choć podobny. Według producenta: stanowi idealną bazę pod makijaż, nawilża i nadaje gładkość skórze, zapobiega przesuszeniu oraz zmniejsza zaczerwienienia.
Nawilżanie i gładkość skóry: ma nam to zapewnić kwas hialuronowy zawarty w kosmetyku, który pozostania ochronny film na skórze. I powiem wam, że całkiem nieźle sobie radzi. Nie czuję ściągania skóry, jest ona gładziutka i nawilżona.
Zapobieganie przesuszeniu: ma w tym pomóc ekstrakt z alg Durvillea antarctica. Jestem dziś leniem i nie chce mi się szukać czym dokładnie są te konkretne algi, ale po nazwie wskazuję na to, iż są całkiem nieźle nawilżające. Poza tym algi zawsze są dobre dla cery pomimo tego że lubią śmierdzieć. ;)
Zmniejszanie zaczerwienień: ten punkt mnie zaciekawił, ponieważ nie dosyć że mam cerę mieszaną to i na moich policzkach i w okolicy skrzydełek nosa pojawiły się kilka lat temu nieładne zaczerwienienia od naczynek, które są u mnie zbyt słabe (jak u mojego taty) i nie zawsze wygląda to efektownie. Zauważyłam, że po zastosowaniu startera cera się jakby uspokaja - delikatnie bo delikatnie, ale nie jest już rano taka zaróżowiona (na zdjęciach nie udało mi się uchwycić tego efektu więc żadnego nie mam).
Idealna baza pod makijaż: krem ma błyskawicznie się wchłaniać i tak jest w rzeczywistości, ponieważ już po chwili można się malować. Podkład się nie roluje ani nie wyczynia się na twarzy nic dziwnego. Czy przedłuża trwałość makijażu? Ciężko powiedzieć, bo moja cera i tak jest wystarczająco kapryśna. Podkłady utrzymują się całościowo na twarzy z tym starterem ok. 8-10 godzin więc całkiem nieźle. Później strefa T mocno się błyszczy i, w zależności od podkładu, albo trzeba go dodać od nowa w to miejsce albo tylko lekko poprawić.

Cena: ok. 20 zł (za 50 ml)


Tubka wielkości niektórych podkładów jest całkiem wygodna i miękka. Po niecałych 2 miesiącach codziennego stosowania zużyłam mniej niż połowę - wystarczy odrobina by pokryć twarz i szyję (zimą rzadko kiedy odkrywam dekolt, a jego smaruję balsamami ;)). 
Ma nieco konsystencję silikonowego żelu, ale nie do końca. Mam silikonową bazę i tamta ma jednak inną konsystencję. Z taką jak w tym "kremie" spotykam się pierwszy raz, ale jest jak najbardziej na plus. 
Podoba mi się to, że błyskawicznie się wchłania i nie muszę czekać zbyt długo na to aby się umalować, gdzie dla mnie rano każda minuta jest na wagę złota. ;)
Spokojnie zastąpi nam krem, no chyba że będą wysokie mrozy, wtedy będzie za słaby.
Po wysmarowaniu nim twarzy ma ona taki leciutki połysk, ale nie jest to błyszczenie się zatłuszczonej cery, raczej taki zdrowy blask, co całkiem nieźle wygląda i gdyby nie to, że bez makijażu źle się czuję ;) to spokojnie mogłabym się wysmarować tylko tym starterem.





Na koniec zostawiłam sobie krem do twarzy, który wcale najgorszy nie jest, o czym przeczytacie za momencik. Według producenta krem ten ma: intensywnie nawilżać skórę twarzy, chronić ją przed przesuszeniem, zapewniać długotrwały komfort oraz wzmacniać funkcje ochronne skóry.
Intensywne nawilżanie i ochrona przed przesuszeniem: najczęściej stosuję ten krem wieczorem i nie czuję ściągania skóry i jest ona całkiem przyjemna w dotyku. 
Długotrwały komfort: ma pielęgnować cerę, łagodzić zaczerwienienia i nadawać jej miękkość. I właściwie to robi. Moja buzia nie jest czerwona choć nie jest to całkowita eliminacja zaczerwienień, jest miękka w dotyku i jest nawilżona.

Cena: ok. 20 zł



Krem jest równie przyjemny jak starter czy płyn micelarny, jednak mnie nie do końca przekonuje opakowanie. Jest mało higieniczne i mając dłuższe paznokcie ma się problemy z wydobywaniem produktu. Zdecydowanie wolę tubki różnego rodzaju w tego typu produktach. Sam krem jest przyjemny w użytkowaniu, wydajny i szybko się wchłania (nieco dłużej niż starter, ale po 5-10 minutach produktu już nie czuć na skórze - nie jest ona tłusta od kremu).
I choć krem jest silnie nawilżający konsystencja nie jest mocno tłusta co w sumie jest plusem, bo nie przepadam za "masłem" do twarzy. ;)



Cały zestaw oceniam na piątkę, ponieważ jest naprawdę przyjemny. Zdecydowanie polubiłam się z micelem i starterem pod makijaż, ale i krem jest niezły. Może nie ma efektu wow, ale niewiele mu brakowało. :)


Komentarze

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz